Czantoria Mała (866 m) — znaczny szczyt w wododziale Wisły i Odry, niecałe 3 km na pn.-zach. od Czantorii Wlk., o stromych stokach pokrytych bukowo-świerkowymi lasami. Z polany okrywającej spłaszczenie szczytowe roztacza się piękny widok ku zach. i pn. Widoczne jest Pogórze Cieszyńskie od Cieszyna po Skoczów, a przy dobrej pogodzie na pn. lśni tafla Jeziora Goczałkowickiego, odległego stąd w linii prostej o 24 km. Na pd.-zach. zboczach Mł. Czantorii pomnik w miejscu śmierci partyzantów z oddziału „Czantoria” (1S). Pod szczytem silne źródło, z którego woda zawierająca ok. 20 składników mineralnych, doprowadzana rurociągiem dł. 3 km do zakładu PSS „Społem” pod Jelenicą, służy do produkcji popularnej wody stołowej „Czantoria”. Tuż pod szczytem, od strony zach., przebiegają zn. czarne szlaku z Goleszowa na Wlk. Czantorię (1S), tu też wyprowadzają zn. żółte z Ustronia (2Z). Pd. stokami Mł. Czantorii biegną czeskie zn. czerwone (16C).
Czantoria Wielka (995 m) — wyniosły, rozłożysty szczyt, najwyższy w wododziale Wisły i Odry, górujący przeszło 600 m nad Ustroniem i Nydkiem. Szczytowe partie Czantorii budują zielonkawe piaskowce glaukonitowe środkowych warstw godulskich, natomiast podnóża — gruboławicowe, wapni-ste, niebieskoszare piaskowce i zlepieńce dolnych warstw godulskich. Według językoznawców nazwa „Czantoria” powstała przez zniekształcenie słowa „czartoryja”, czyli „miejsce poryte przez czarty”, co tłumaczy niektóre wątki podań ludowych, łączących tę górę z siłami diabelskimi.
Strome zbocza opadające ku dolinom Wisły i Głuchówki, porozcinane dolinami licznych potoków i porośnięte świerkowo-bukowymi lasami z licznymi starymi jaworami, kryją do dziś liczne uroczyska. Prawie spod samego szczytu w kierunku pn. opada stromy, kamienisty żleb, będący na początku stulecia poważną przeszkodą dla turystów zmierzających z tej strony na Czantorię. Na zach. od czeskiego schroniska, po stronie doi. Głuchowej, znajduje się kilkunastometrowej wysokości urwisko skalne, pełne szczelin i rozpadlin, zwane wśród miejscowych „Skałką”. Zostało ono częściowo zniszczone na skutek eksploatacji kamienia do budowy wyżej wymienionego schroniska. Stoki góry na zach. od schroniska i w dół do poziomicy ok. 720 m (do linii czerwonego szlaku czeskiego 16C), porośnięte buczyną karpacką z pojedynczymi egzemplarzami cisów, obejmuje rezerwat przyrody „Czantoria”.
Szczyt odwiedzany był licznie już na początku XIX w. — zwłaszcza przez wycieczki młodzieży szkolnej z Cieszyna, organizowane przez Leopolda Szersznika — i z Ustronia, prowadzone przez pastora Karola Kotschy’ego. W połowie wieku —jak wynika ze wspomnień adwokata Andrzeja Cincialy, jednego z czołowych polskich działaczy narodowych tego okresu na Śląsku Cieszyńskim — zbiorowe wycieczki na Czantorię były na porządku dziennym zarówno wśród polskiej jak i niemieckiej inteligencji cieszyńskiej. Popularność Czantorii wyraźnie wzrosła po wybudowaniu w 1904 r., w zach części jej wydłużonego wierzchołka, schroniska Beskidenverein-u i wytyczeniu pierwszych szlaków turystycznych. Na początku bież. wieku młodzi adepci turystyki wysokogórskiej z Beskidenverein-u często trenowali wspinaczkę na urwisku „Skałka”, nazywanym przez nich „Lisią Jamą” (niem. Fuchsloch) — od mnogości lisów, kryjących się po tutejszych rozpadlinach skalnych.
Większość dziewiętnastowiecznych turystów odwiedzała Czantorię przede wszystkim dla niezwykłego widoku, jaki się roztaczał z jej polan szczytowych. Oto jak widok ten opisał 100 lat później w swej powieści „Zdrajca powstańców” Walenty Krząszcz (1886-1959), nauczyciel i autor szeregu powieści i sztuk ludowych: „Na zachodzie, u stóp lesistych gór majaczyły zabudowania hut trzynieckich. Kłęby brunatno-różowego dymu, uchodzącego z kominów czerwonych, zasłaniały modrawy kolor zachodniego nieba (…). Na południe od Trzyńca ciągnęła się malownicza dolina Olzy, het aż tam po samo miasto Jabłonków, drzemiące sobie wygodnie w głębi piętrzących się gór. Połyskująca wstęga Olzy srebrzyła się szerokim pasmem, nad którym czaiły się w ciemnozielonych sadach wioski, rozsiadły się bory i pastwiska. Na północ od Beskidu mieniło się w śreżodze błysków słonecznych Podgórze, obsiane małymi miasteczkami, siołami, a dalej na samym horyzoncie, za siną smugą borów lśniły w srebrzystej kurzawie mgliste okolice Górnego Śląska”.